Sad Year 1990

  • NEWS

Skanowania negatywów ciąg dalszy. Analizy, przemyśleń, retrospektywy tamtych czasów. Przypominam sobie ludzi, których w wiekszości już niestety nie znam. Ten rok zaliczam do smutnych. Dlaczego? Po pierwsze zrobiłem mało zdjęć. Po drugie wyprowadziłem się z rodzinnego domu. Po trzecie coraz trudniej było mi się odnaleźć w realiach ucznia szkoły średniej. Czułem, że chodzę tam na siłę, że nie jest to miejsce dla mnie ani przyjemne ani takie, z którego cokolwiek wyciągałem. Robiłem to tylko dla matury aby kiedyś tam iść na studia. Nie chciałem iść do Liceum ogólnokształcącego bo przerażała mnie wizja niepotrzebnej nauki. Nie było dla mnie też żadnej profilowanej szkoły w Pile. Wybrałem więc taką z maturą i z niskim poziomem nauczania. Tak aby mieć dużo czasu na swoją fotografię i swoje życie. Dalej chodziłem regularnie na zajęcia do PDK, wywoływałem w pracowni Mirka i brałem udział w konkursach i wystawach. Teoretycznie nie było aż tak źle ale powodów do radości też nie miałem.

Pierwszy raz pojechałem do mojego wujka do Krakowa. Andrzej Pieklak. Absolwent wydziału Malarstwa ASP w Krakowie. Wyjechał tam studiować i został na wiele lat. Miał pracownie vis à vis Wawelu po drugiej stronie Wisły. Jedno duże pomieszczenie i korytarz, w którym znalazło się miejsce do spania dla mnie. W ciągu dnia szwendałem się po mieście a wieczorami rozmawialiśmy. Wujek przedstawił mi zupełnie inne spojrzenie na sztukę niż moi dotychczasowi mistrzowie. Miał taki niezależny umysł. Poza malarstwem zajmował się pisaniem książek i zgłębiał tajniki medytacji. Oprowadzał mnie po wielu fantastycznych krakowskich zakamarkach. W jednym z kościołów była otwarta krypta, więc za pozwoleniem wujka wszedłem. Długie i wąskie korytarze, a po bokach trumny, w takich grotach. W jednym z miejsc ciała zakonników ułożone na klepisku z głowami na kamieniach i nagle… Zgasło światło. Byłem sam i miałem z 16 lat. Przy sobie tylko torba z Zenitem i na szczęście lampą błyskową na baterie. Błyskając doszedłem prawie do wyjścia, a potem zebrałem kilka uwag, że tam nie wolno wchodzić i takie tam. W takim samotnym szwendaniu zauważyłem chyba jakiś rurociąg ciepłowniczy przecinający Wisłę w poprzek. Był kanciasty, opierał się na wiszących linach. Ok metra szerokości i 30 metrów nad rzeką. Postanowiłem po nim przejść na drugą stronę. Udało się. Pewnego dnia odwiedziłem też pobliskie targowisko. Ludzie handlowali tam dosłownie wszystkim. Dziwiłem się, że np. stara dętka od roweru może się jeszcze komuś przydać. Byłem często pytany ile chcę za swojego Zenita E z 50 mm Heliosem. Był dla mnie bezcenny. Lubiłem też przesiadywać na ulicy Floriańskiej koło bramy. Słuchałem cygańskiego grania i oglądałem obrazy powieszone na murach. Grał tam taki, jak się potem okazało, dość znany skrzypek. Inni cyganie w Londynie do dzisiaj go wspominają. Grał przecudownie. Był inwalidą i trzymał instrument na odwrót, a przy tym palił. Dwóch innych mu przygrywało, a w przerwach wiadać było jak o niego dbają, podając mu picie i podpalonego już papierosa. Przechodzący turyści uzupełniali atmosferę ulicznego zgiełku. Czasami wchodziłem w podwórka. Leżały tam puste bitelki po wódce i zdechłe koty. I to w podwórkach tuż przy Rynku Głównym. Walące się balkony i ledwo trzymające się ram szyby okienne. A w tym wszystkim mieszkali jeszcze ludzie.

Piłę fotografowałem dość rzadko. Była mi już dośc dobrze znana. Nie widziałem w niej wtedy nic specjalnie interesującego. Zrobiłem kilka fotek na koncercie zespołu Varsovia Manta. Muzyka andyjska bardzo mi się wtedy podobała. Urzekło mnie też światlo kocertowe i kameralność. Widownia też siedziała na scenie. W tym czasie poznałem też Rafała, z którym trochę razem chodziliśmy po mieście i na wycieczki do lasu. Był moim pierwszym modelem. Lubił pozować a ja lubiłem go fotografować.

To właściwie tyle. W zasadzie była to taka kontynuacja moich pierwszych 5 lat ale jednak trochę inna. Inna poprzez dostrzeganie światła, wyjazd do Krakowa czyli odnalezienie się w innej przestrzeni fotograficznej. Inna przez zmiany w życiu związane z opuszczeniem domu rodzinnego w młodym wieku. Inna przez to, ze bardziej w moich tematach zaczął pojawiać się człowiek. Początkowo był raczej obserwowany ale pojawiały się już pierwsze próby studyjnego ujęcia i związane z tym eksperymenty.

Zapraszam do obejrzenia tych kilku zdjęć z mojego 1990 roku.

Tekst: Daniel Cichy

Korekta: Mirosław Bocian

https://picasaweb.google.com/photodanielcichy/1990SadYear

Daniel Cichy

Owner of this website